wtorek, 28 marca 2017

City

Londyn przywitał nas przepiękną pogodą: słonecznie, ciepło, prawdziwie wiosennie. I do tego wspaniała zieleń na GREENWICH ( tu nie tylko trawa jest bardziej zielona, ale nawet już na kasztanach są pąki kwiatowe, co może być cenną informacją dla naszych maturzystów 😉). Nic tylko rozłożyć się na trawniku i ... odespać nockę.
Nic z tego, bo program bogaty i nie ma czasu na lenistwo. To też - żeby było szybciej - postanowiliśmy rozpocząć od południka "0", czyli wizyty jednocześnie nie tylko we wschodnim i zachodnim Londynie, ale wręcz na wschodniej i zachodniej półkuli.


A że podróż była niezwykle wyczerpująca, to w dalszą drogę ruszyliśmy Tamizą, skąd podobno najpiękniejsze widoki na miasto. Możemy już potwierdzić, że nie "podobno", a z całą pewnością".



Rejs zakończył się na przystani w okolicy kolejnej naszej atrakcji, czyli London Eye. Mogliśmy dzięki niej nie tylko zachwycać się przepiękną panoramą Londynu, ale doświadczyć również czujności londyńskich służb porządkowych. Pełen profesjonalizm 🙂



Popołudnie w Muzeum Historii Naturalnej i Muzeum Nauki. Zwiedzanie tych przybytków kultury to trochę wyzwanie po takiej podróży, ale tego po prostu nie można nie zobaczyć, bo doprawdy warto. Choćby po to, by się przekona, że od czasu powstania naszego Centrum Kopernika londyńska wersja zyskała godnego konkurenta.

Jeszcze tylko po raz ostatni odliczanie do 49 (w dniu dzisiejszym przećwiczone na różne sposoby), sprint do pociągu 40 min do Wallington , spotkanie z naszymi gospodarzami i ...... kolacja 😁

Tekst dnia: (parking, spotkanie z rodziną)
gospodyni: Hello, I'm Mary. How are you?
uczeń: Hello, I don't like fish"

Behind the schedule: korki, korki, korki..., jeden zgubiony i odnaleziony portfel -  bez strat i o jednego Jamesa Bonda za dużo - jeszcze się trzeba duuużo nauczyć.